Wystarczy porównać aktualne przewodniki turystyczne z tymi, wydanymi w latach dziewięćdziesiątych, by dostrzec i docenić wysiłek, który Niemcy wciąż wkładają w przywrócenie spójności swojej stolicy. Przepracowywanie pamięci jest zadaniem wielowarstwowym. Oprócz sprostania intelektualnym i moralnym wyzwaniom tak trudnej historii, do zrobienia pozostaje wiele na poziomie materialnej tkanki miasta. Berlińskie roboty drogowe, remonty oraz inwestycje uzupełniające luki w nieregularnej, poszarpanej zabudowie dowodzą, że "po każdej wojnie ktoś musi posprzątać". Jednocześnie wielkość, różnorodność i aktywność współczesnego Berlina sprawiają, że nie sposób przewidzieć wszystkich możliwych wariantów przecinania się „życia” z „historią”.



Do strategii porządkowania włączają się też instytucje sztuki, jak tymczasowa Kunsthalle, gdzie można zobaczyć przejmujące wideo autorstwa duetu artystycznego Allora&Calzadilla o radykalnych pracach budowlanych, które poprzedzały pojawienie się galerii w nowej lokalizacji w centrum miasta. Kontekst miejsca stanowił osnowę ostatnich Berlin Biennale – czwartej edycji z 2006 roku zbudowanej wokół historii wpisanych w Auguststrasse oraz piątej z 2008 roku, gdy do ekspozycji w galeriach dołączyły chaszcze na pustym terenie po murze, przemienione w Skulptur Park. Okazuje się, że ekspozycja historyczna nie jest jedynym sposobem przedstawienia problemu.


Ze znaczącą materią miasta zmagają się też artyści. Niemiec Thomas Kilpper uzyskał zgodę na projekt artystyczny „State of Control” w pierwszy raz udostępnionej publiczności byłej siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa NRD. Niczym soczewka, wystawa ta skupia wyzwania stojące przed artystycznym rozrachunkiem z przeszłością, dlatego chciałabym przyjrzeć się jej dokładniej.
Psychoterapia, czy może lepiej odczarowanie na tak dużą skalę nie zdarzają się często.



Ex-siedziba Stasi zostanie wkrótce sprzedana, a interwencja Kilppera stanowiła ostatni moment na poddanie gmachu Stasi refleksji. Wiwisekcja zaproponowana przez Thomasa Kilppera nie przypominała działań innych artystów mierzących się z architekturą, docierających do jej wnętrza, przenikających struktury – nie ma tu precyzyjnych cięć Moniki Sosnowskiej, czy radykalizmu rozbiórek Gordona Matty-Clarka. Łączy ją jednak z nimi totalitarność i siła gestu.


Gigantyczny, opuszczony budynek górujący nad nisko zabudowaną dzielnicą odstrasza zarówno złą sławą, jak i formą - uniemożliwiającą wniknięcie, jakiekolwiek wyobrażenie środka. Taki stan rzeczy został zmieniony dzięki umieszczonej na elewacji ogromnej grafice, ujawniającej to, co czeka na widza w środku. „State of Control” zasadzało się bowiem na pomyśle, by zielone linoleum na podłodze eks-ministerstwa wykorzystać jako podstawę wielkiego linorytu. Narracja wystawy prowadziła przez kolejne odsłony tej idei.


Wewnątrz główna ekspozycja zajmowała dwa z kilku pięter. Zanim dotarło się na wystawę, trzeba było minąć korytarze ze śladami po portretach, okna z pożółkłymi firanami, niefunkcjonujące telefony, zrolowane dywany. Budynek, choć zniszczony, od środka okazywał się podejrzanie bliski, mieszczący się w „architektonicznej pamięci”, kojarzy się z atmosferą wielu szkół i urzędów.



Historię miejsca uświadamiały grafiki Kilppera, które opanowały budynek – długie linoryty w formie proporców przez wszystkie schody i piętra, mniejsze przypadkowe odbitki. Przedstawiały portrety kluczowych postaci, znane sceny utrwalone przez fotografię, klisze przez które uczy się historii. Wszystkie ilustrowały dzieje Niemiec jako kraju kontroli i przemocy.


Kulminacyjny punkt wystawy stanowiła przestronna była stołówka ministerstwa, gdzie wśród lustrzanych kolumn można było krążyć po linoleum, służącym za matrycę wszystkich grafik. Jasna zieleń przebijała spod warstwy farby drukarskiej. Luźno porozwieszane grafiki, wraz z cieniami zwiedzających rozszyfrowujących bohaterów kolejnych prac, odbijały się w lustrach. Instynktownie widzowie dystansowali się od myśli, że historia toczy się zawsze w konkretnym miejscu.

Powstałe grafiki można było obejrzeć piętro wyżej w „Multifunktionalsal” o nie do końca jasnym przeznaczeniu. W tej ogromnej sali reprezentacyjnej, zdominowanej przez kaskadowo-kasetonowy sufit oraz okna z abstrakcyjnym ornamentem z kolorowego szkła, aranżacja prac – bez użycia ścian, niczym lekko powiewający labirynt – wpisywała się w estetykę propagandy. Możliwe było spacerowanie pomiędzy wielkoformatowymi, nieco transparentnymi odbitkami, których związek z miejscem artysta podkreślił włączając w niektóre element kolorystyczny. Barwne materiały z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych sprawiały wrażenie refleksów światła padających z okien na czarno-białe grafiki. Zwiedzający mogli dowolnie krążyć w labiryncie wizerunków.



Tytułowe „State of Control” można interpretować nie tylko jako zbiór ilustracji do losów posępnego budynku przy Normannenstrasse. Niemiecki artysta przed-stawiając, zmusza do chodzenia po historii, stawania z nią twarzą w twarz. Konfrontując publiczność z jeszcze raz przypominaną i przywołaną, a w gruncie rzeczy znaną historią, artysta skłania do jej kolejnego przemyślenia. To ono dopiero gwarantuje stan kontroli.


Myślę, że można potraktować interwencję Kilppera jako jedno dzieło sztuki, wielowarstwowy, palimpsest pamięci, którego podstawę stanowi gest ujawnienia, odsłonięcia, jego efekty potem przepracowywane są już interpretacją. Pokazując wielkowymiarowe grafiki, zderza totalitarną (ale i współczesną!) ekspansję powierzchni z tradycyjną, wymagającą nakładu czasu i pracy, cierpliwą techniką. Przypomina, że istnieją miejsca, gdzie pamięć nie jest kwestią powierzchownej odnowy, ale głębszego przepracowania. A to zadanie, w którym sztuka – jako katalizator pamięci – może pomóc, ale nie wystarcza.





Thomas Kilpper, STATE OF CONTROL
kurator: Marius Babias
20.06-26.07.2009, była siedziba Stasi przy Normannenstrasse 128/129 w Berlinie



fot. fasada byłej siedziby Stasi








« powrót