Czy ktoś kiedyś powiedział Wam, że jesteście najlepsi?

Bartłomiej Maczaluk: Tak, najbliżsi nam to mówią czasami.

Jakub Żwirełło: Żona, dziewczyna, przyjaciel.

BM: Może nie w tych słowach, ale mamy wokół siebie wiele osób, które są nam przychylne.

JŻ: Dzisiaj właśnie rozmawialiśmy o tym w aucie. Mówiłem Bartkowi, że jesteśmy w fajnym momencie życia. W ciągu roku poznaliśmy bardzo dużo ciekawych osób związanych z muzyką. Jest dużo dobrych ludzi wokół nas ostatnio. Kiedyś, oprócz najbliższych, nie było ich aż tylu, więc trochę się zmieniło.

Bohater pojawiający się w waszych tekstach to osoba, którą częściej dotykają porażki niż sukcesy. Jak Wam się udało stworzyć taki podmiot liryczny, z którym wielu słuchaczy w jakimś stopniu może się identyfikować?

JŻ: Samoistnie. Bo to o nas są trochę te teksty.

BM:W piosence „Ryszard” śpiewamy, że chcemy być głosem pokolenia. I jakoś tak wyszło, że wiele osób z naszego pokolenia identyfikuje się z naszymi tekstami. Pokolenie dorastające w latach 80. lub 90. było wychowywane w propagandzie sukcesu. Każdy powinien być prawnikiem lub lekarzem. Spełniać oczekiwania. A my śpiewamy o mierzeniu się z tym. Słychać to choćby w utworze „Zawody”.

JŻ: Ale też w utworach „Ciągle Sam”, „Dzisiaj jeszcze tańczę”…

BM: To w nas siedziało – te szczere teksty, które z siebie wyrzuciliśmy. W takim momencie życia byliśmy i są to pewne przemyślenia, podsumowania.
Okazało się, że nie tyle nieświadomie, ile w niezaplanowany sposób, przekazaliśmy w tekstach bolączki naszego pokolenia, często śpiewając o sobie.

A czy myślicie, że łatwiej śpiewać o porażkach niż o sukcesach?

JŻ: Myślę, że najłatwiej pisze się teksty o tym, co się czuje. Nawet nie pamiętam dobrze, czy jak pisałem te teksty, była to swego rodzaju łamigłówka. To po prostu wypływało. Poczuliśmy, że więcej osób tak czuje. No i mamy to.
Chciałem zapytać o piosenkę „Ryszard”, która tak ładnie opisuje rodzimy show-biznes. Czy kiedykolwiek odczuliście jakiś przytyk ze strony tego środowiska w związku z tym utworem?

JŻ: Może dla niektórych ma on nieco kabaretowy wydźwięk. Śpiewamy w niej o ludziach, z którymi zazwyczaj się nie spotykamy.

BM: Jeśli pytasz o to środowisko, z którego się w niej naigrywamy, to my nie mamy kontaktu z takimi ludźmi. Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych byliśmy mocno karmieni piosenkami tych wielkich tuzów polskiego songwritingu.

JŻ: Z drugiej strony „Trójka” puszczała „Ryszarda”, więc jak widać, dziennikarze muzyczni nie mieli z tym utworem problemów.

BM: Bracia Golec czy Markowski. Nie mieliśmy jeszcze okazji ich poznać i zapytać co sądzą o tym kawałku.

JŻ: Prezydent też nas jeszcze na Kolendę nie zaprosił…

BM: Ale mieliśmy już zaproszenie od prezydenta Poznania, żeby zagrać pod urzędem miasta, więc wszystko zmierza w dobrym kierunku.

A skąd wziął się Wasz image? Ta retro stylistyka muzyki i ubioru przywołująca skojarzenia z latami osiemdziesiątymi? Czy to był spontaniczny pomysł, czy może są to echa dzieciństwa, czy młodości?  

JŻ: Może echa, ale nasz image nawiązuje, przede wszystkim, do naszej okładki, na której leżymy na bieżni w strojach sportowych. Płyta nazywa się „Zawody” i jest jakby antyopowieścią o wyścigu szczurów. Długo tego nie rozkminialiśmy, tylko powiedzieliśmy sobie OK!

BM: poza tym okazało się, że jest to najlepszy możliwy strój na scenę. Bywa na niej często bardzo gorąco i potem schodzimy z niej cali mokrzy. Ja mam podkoszulek więc cały czas mam przewiew i jest dobrze.


Podczas koncertu na OFF Festiwalu nawiązaliście do tych smutnych wydarzeń, które miały miejsce w naszym kraju w ostatnich tygodniach. Powiedzieliście ze sceny, że festiwal to fajne miejsce, bo można się na nim bawić „bez napierdalania się”. Myślicie, że więcej jest takich dobrych miejsc, niż tych, w których przemoc i nienawiść się pojawiają?

BM: Mówiąc to, miałem na myśli, że fajnie jest być w takim miejscu, gdzie ludzie mimo różnic, mimo jakichś podziałów, również muzycznych, dobrze się bawią.

JŻ: chyba jedyne podziały, jakie tam są, to te muzyczne…

BM: Jest trochę takich miejsc w Polsce, gdzie wszyscy się dogadują i jest atmosfera wspólnoty oraz dobrej zabawy. Ale mam świadomość, że my żyjemy w swojej bańce społecznej, a wystarczy wychylić trochę za nią nos i trafimy na ten obraz podziałów we współczesnej Polsce i to jest przerażające. Ciężko uciec od myślenia i rozmów o tym. To, co wydarzyło się w Białymstoku, bardzo nas przybiło.

Od premiery debiutanckiej płyty już trochę minęło. Tradycyjne pytanie: Kiedy możemy spodziewać się czegoś nowego?

JŻ: Pracujemy nad drugą płytą, która będzie zatytułowana „Spotkanie pod wiatą”. Gramy już na koncertach cztery nowe utwory. Teraz mocno koncertujemy. Na jesień zagramy jeszcze trasę z materiałem z debiutu, a potem już skupimy się na nowej płycie.

BM: Mamy plan, aby wydać ją w przyszłym roku, ale dopóki nie będziemy zadowoleni z tego materiału, który tworzymy, nie wydamy jej. Pomysłów jest bardzo dużo i powoli nad nimi pracujemy.

Czekamy więc na drugi turnus. Dziękuję za rozmowę i życzymy Wam wszystkiego dobrego!

BM, JŻ; Dziękujemy.

Wywiad przeprowadzono 15.08.2019 w Zwierzyńcu podczas Letniej Akademii Filmowej przed koncertem zespołu.


Fot. Jarema Drozdowicz