Przedstawienie jest efektem zbiorowej pracy twórców: reżysera Krzysztofa Garbaczewskiego, dramaturga Marcina Cecki, projektantki i autorki kostiumów teatralnych Julii Kornackiej, autora światła Wojtka Pusia oraz zespołu aktorskiego z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu z gościnnym udziałem Pawła Smagały. Twórczy i równorzędny wkład wielu osób zaowocował spektaklem interesująco skonstruowanym i różnorodnym, a dzięki wspólnemu działaniu artystów różnych specjalizacji wszystkie elementy przedstawienia są równie dobrze przemyślane i dopracowane.

W pierwszej scenie (rozmowa księcia Filipem z Cyrylem) aktorzy pojawiają się na surowym proscenium w ostrym świetle jarzeniówek, zamontowanych tuż przy podłodze przed pierwszym rzędem widzów. Ich gra jest prowokacyjnie przerysowana. Na scenę wchodzi Iwona przedstawiona jako mężczyzna. To moment, gdy powstają pierwsze tropy interpretacyjne, ale twórcy szybko pozbawiają widza przekonania, że wie on już coś o spektaklu i stawiają go przed nowym wyzwaniem, które wymaga złamania przyzwyczajeń odbiorczych w teatrze.
W kolejnych scenach aktorzy będą bowiem schowani za papierowymi parawanami, a działania sceniczne zostaną ukazane za pośrednictwem kamery.

Akcja Iwony jest przedstawiona w konwencji thrillera w stylu Hitchcocka, co  zostaje podkreślone odpowiednimi motywami muzycznymi wytwarzającymi nastrój grozy, a także sposobem operowania kamerą. Obiektyw przypomina detektywa, który tropi bohaterów ukrytych w labiryncie prowizorycznie imitującym wnętrza pałacu. Iwona, która w pierwszej scenie była mężczyzną, okazuje się jednak być kobietą.  Dużą rolę odgrywają przeciągające się zbliżenia na palec badający nóż, fragmenty twarzy, dłonie. Powstaje wrażenie, że kamera czegoś szuka, stara się rozwikłać tajemnicę. Gdy wydaje się, że już cały spektakl będzie pokazany za jej pośrednictwem, następuje kolejna zmiana konwencji i aktorzy wychodzą na scenę.   

Spektakl opiera się na mechanizmie rozbijania sytuacji scenicznej. Ma na celu  zaskakiwać widza. Przedstawienie jest precyzyjnie skonstruowane, ale twórcy dbają o to, by pozwolić publiczności na przyglądanie się kolejnym obrazom bez narzuconej odgórnie interpretacji. Niektóre z nich wcale nie potrzebują wyraźnego uzasadnienia i logicznego powiązania ze strukturą spektaklu. Inne powodują efekt komiczny i odwracają uwagę od tego, co się dzieje na scenie. Dobrym tego przykładem jest  karasek, który  zostaje pokazany jako nadmuchiwany, zdalnie sterowany rekin, który będzie krążyć nad widownią. Spektakl staje się kpiną z narosłej wokół Gombrowicza tradycji teatralnej. Garbaczewski czyta dramat niezwykle wnikliwie, łączy teatr i film, bawi się konwencjami pozornie lekko i beztrosko ku uciesze rozbawionej widowni, by ostatecznie mogło wybrzmieć pytanie o sam proces pisania Iwony i o to, co Gombrowicza mogło w niej interesować. Dystansując się od autora, twórcy paradoksalnie się do niego zbliżają. W opolskiej ,,Iwonie” jest ironia i komizm, ale nie tłumią one ciężaru milczenia Iwony oraz grozy tego, przeciwko czemu ona milczy.

Scenografia ulega stopniowej degradacji, by w spektakularnym finale na wirującej obrotówce pojawili się wszyscy aktorzy. To scena agonii. Widownia jest jeszcze rozbawiona poprzednimi scenami, a akcja sceniczna dalej walczy o uwagę z karaskiem krążącym nad widownią. Iwona w sztywnym, dworskim stroju milczy i to właśnie jej milczenie ostatecznie zwycięża.


Iwona, księżniczka Burgunda

Witold Gombrowicz
Reżyseria i scenografia: Krzysztof Garbaczewski
Kostiumy: Julia Kornacka
Dramaturgia i muzyka: Marcin Cecko
Światło: Wojtek Puś
Obsada:
Kornelia Angowska
Aleksandra Cwen
Mirosław Bednarek
Adam Ciołek
Jacek Dzisiewicz
Andrzej Jakubczyk
Waldemar Kotas
Grażyna Misiorowska
Łukasz Schmidt
Paweł Smagała (gościnnie)

Premiera: 15 kwietnia 2012
fot. archiwum Teatru