Adrian Shaughnessy, Jak zostać dizajnerem i nie stracić duszy
Tłum. Dariusz Żukowski
Wydawnictwo Karakter 2012

Adrian Shaughnessy jest projektantem i teoretykiem dizajnu. Przez kilkanaście lat prowadził renomowane brytyjskie studio projektowe Intro, z którego odszedł w 2003 roku, aby zacząć pracować na własny rachunek; wykłada na całym świecie, a jego książki o projektowaniu cieszą się olbrzymią popularnością. Jak zostać dizajnerem… ukazało się do tej pory już w siedmiu krajach.


FRAGMENT

Rozmowa o pracę

Jeśli właściwie podszedłeś do kontaktu z pracodawcą, otrzymasz zaproszenie na rozmowę. Na każde z takich zaproszeń patrz jak na znaczące zwycięstwo: oto udało ci się nakłonić zajętego dyrektora kreatywnego, starszego projektanta albo szefa pracowni, by oderwał się od pracy i poświęcił ci czas i uwagę. Gratulacje. Powinieneś być zadowolony.

Podczas rozmowy twój charakter jest poddawany równie wnikliwej analizie jak twoje prace. To, jak się prezentujesz, jest tak samo ważne jak pokazywane przez ciebie projekty. Przede wszystkim przyjdź punktualnie, bądź przyjazny i licz się z innymi. Wybacz, jeśli jest to dla ciebie oczywiste, ale ja naprawdę spotkałem mnóstwo kandydatów, dla których te sprawy nie miały większego znaczenia. Nie zakładaj też, że masz nieograniczony czas. Niezależnie od tego, czy twój rozmówca wyznaczy ci jakiś limit, czy nie, spróbuj się zmieścić w piętnastu minutach (zawiera się w tym także small talk i pochwalne uwagi pod adresem wysmakowanej strony internetowej studia oraz broszurki, którą znalazłeś w recepcji).


Powiem teraz coś tak oczywistego, że możesz poczuć pokusę, by przestać czytać tę książkę i cisnąć ją do kosza. Nie rób tego. Jeśli nawet sam nie popełniłeś tej zbrodni, możesz przestrzec przed nią innych, bo wielu ma ją na sumieniu. Sam dobrze o tym wiem, ponieważ rozmawiałem z dziesiątkami dizajnerów, którzy dopuścili się tej niewyobrażalnej zniewagi. O czym ja mówię? Czy ktoś opluł szefa studia? Głośno powątpiewał w jego higienę osobistą? Nie, to coś gorszego. Chodzi mi o pokazywanie portfolio samemu sobie. Dawniej nic na to nie mówiłem. Kiedy kandydat siadał naprzeciw mnie i obracał portfolio tak, że widziałem tylko połowę, bo drugą połowę oglądał on sam, w milczeniu wykręcałem szyję. Dziś mówię moim najbardziej przekonującym, nauczycielskim tonem: „Przepraszam, ale komu właściwie pokazujesz to portfolio?”. Zwykle spotykam się wówczas z zaskoczeniem – dopiero kiedy chwytam arkusze z pracami i zwracam je ku sobie, kandydat zaczyna rozumieć, o co mi chodzi. Oto zasada: pokazując portfolio, skieruj je w stronę rozmówcy. Jeśli masz prace na laptopie, odwróć ekran ku niemu. (Nie ma nic złego w tym, by przycupnąć obok w celu nawigowania wyświetlaniem). Jak mówiłem, to prosta reguła, ale byłbyś zdziwiony, jak wielu projektantom nie chce się odwrócić swoich prac tak, by leżały zwrócone ku osobie lub osobom, którym je prezentują. Rozmowa o pracę z jednym z nich, jest trochę jak pójście na koncert i zajęcie miejsca z filarem przed twarzą. Pierwsze prawo prezentacji: niech oglądający zobaczy twoje projekty. Mów o swojej pracy zwięźle. Pomijaj nieistotne szczegóły i pozwól rozmówcy zadawać pytania. Jeśli przeprowadzający rozmowę o nic cię nie pyta, może to znaczyć, że nie interesują go twoje projekty. Bądź wrażliwy na atmosferę panującą w czasie rozmowy. Wszelkie sygnały rozproszenia i braku zainteresowania ze strony przedstawiciela studia mogą oznaczać, że do niego nie dotarłeś: twoje prace albo twoja osobowość nie przykuwa jego uwagi, musisz więc zmienić podejście. Nie idzie ci najprawdopodobniej dlatego, że przekazujesz za dużo informacji. Twój rozmówca będzie w stanie ocenić prezentowane projekty samodzielnie i nie musi wysłuchiwać w tym celu długich, nużących opisów, ogranicz się więc do podania najważniejszych informacji, które uzupełniają to, co sam widzi. Omów materiały sprawnie, ale bez nadmiernego pośpiechu, pozwalając rozmówcy nadać tempo prezentacji. Mów o swojej pracy z pasją i dumą, pokaż, że jesteś głęboko zaangażowany w to, co robisz, ale daj też do zrozumienia, że nie przepełnia cię samozadowolenie i pragniesz się rozwijać.

Po prezentacji prac daj czas rozmówcy na komentarz. Jeśli dopisze ci szczęście, otrzymasz natychmiastowy werdykt. Jeśli nawet będzie on niepomyślny, dostaniesz wartościową informację – wykorzystaj ją, by poprawić swoje materiały i metody kontaktu przed kolejną rozmową.

Jeśli ci się powiodło i studio się tobą zainteresowało, możesz usłyszeć pytanie, jakie wynagrodzenie cię interesuje. Bądź ostrożny: oznacza to bowiem, że w firmie nie ma jednolitej polityki w zakresie wynagrodzeń. Nie daj się podpuścić – powiedz, że potrzebujesz pieniędzy na życie i jesteś otwarty na wszelkie rozsądne propozycje. Na tym poprzestań. Większość firm wie, na ile może sobie pozwolić, a zadając podobne pytania, stara się dostać cię za psi grosz.

Jeżeli zaproponują ci pracę od ręki – co się zdarza – poproś o pisemne potwierdzenie (dobre studio wyda ci taki dokument bez pytania), po czym możesz iść świętować. Bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że rozmówca poprosi cię, abyś się „odezwał”. To także dobry znak – zapadłeś komuś w pamięć, a co ważniejsze, masz teraz „kontakt”. Innymi słowy, jest ktoś, do kogo możesz pełnoprawnie wrócić za parę miesięcy. Po kilkunastu dobrych rozmowach możesz nie mieć ofert pracy, ale za to zyskasz notatnik pełen wartościowych kontaktów. Każdy, z kim się spotykasz, staje się kontaktem.


WIĘCEJ O KSIĄŻCE >>