Ale Regards from Serbia stało się czymś innym. Zograf publikował w Internecie krótkie, jednostronicowe historie, opisujące codzienne życie w Serbii niemal z samego serca (Panczewo oddalone jest o 35 kilometrów od Belgradu) najbardziej absurdalnego konfliktu współczesnej Europy. Narracja obejmuje okres od kwietnia 1999 do lipca 2001 roku. Od pierwszych nalotów Sojuszu, aż do radości z obalenia reżimu Milosevica, sądzonego przed kamerami. Wkrótce tłumaczone na inne języki Pozdrowienia zaczęły trafiać na łamy czasopism i magazynów komiksowych. W polskiej edycji, oprócz tytułowych Pozdrowień z Serbii, znalazło się miejsce dla innych, wcześniejszych utworów Zografa – są to między innymi Jeden dzień w Serbii, wspomniane Życie pod sankcjami czy seria przewrotnych komiksowych pocztówek.

W Pozdrowieniach brakuje dokumentalnego zacięcia, nie słychać pouczającego tonu.
Aleksandar Zograf unika prób zrozumienia czegoś tak bezsensownego jak wojna. Szczególnie ta, która rozdarła Bałkany na kawałki. Na potrzeby czytelnika słabiej orientującego się w temacie tłumaczy jedynie kto bierze udział w konflikcie. I na tym kończy. Nie ma „dobrych” i „złych”. W komiksie nie grzmią również oskarżenia wobec reszty Europy o bezczynność i ignorancję, choć nie sposób nie wyczuć rozgoryczenia reakcją NATO, głupimi pytaniami zachodnich dziennikarzy czy zwykłej tęsknoty za normalnością, której autor zasmakował jeżdżąc na komiksowe konwenty do Grecji czy Włoch. Zograf pisze nie tyle o wojnie, jej późniejszych reperkusjach czy sankcjach nałożonych na Belgrad, co o sobie i o własnej twórczości. Czyniąc siebie jednocześnie narratorem i bohaterem swojej opowieści, wpisuje się w nurt komiksowego autobiografizmu. To typ artysty-wrażliwca, notującego w swoim komiksowym dzienniku spadające na miasto bomby, wizytę w sklepie, jazdę tramwajem oraz… sny.

Sny odgrywają bardzo istotną rolę w utworze. Dla Zografa są tak samo ciekawym temat do artystycznej eksploracji, co ogarnięta wojną rzeczywistość. Marzenia senne, wyobraźnia czy wreszcie twórczość artystyczna to strefy wolne od działań wojskowych, w które autor/bohater ucieka od koszmaru, w jaki przerodziła się rzeczywistość. Zograf pokazuje wojenną codzienność Serbii w nieco odrealnionej konwencji, pełną fantastycznych imaginacji i egzystencjalnej grozy, nie stroniąc jednak od nasyconego kpiną przerysowania. Na kartach komiksu w nierozerwalnym splocie łączą się surrealizm i dziennikarskie zacięcie. Tragizm autentycznych wydarzeń przeplata się z humorem podszytym przerażeniem. Bomby zabijające niewinne dzieci szczerzą się w uśmiechu, a trudnościom dnia codziennego towarzyszą psychodeliczne obrazy Myszki Miki siedzącej na drzewie.

Choć kreska Aleksandara Zografa jest mocno zakorzeniona w stylistyce amerykańskiego undergroundu, do dosadności i wulgarności Roberta Crumba, który zresztą pojawia się w jednym ze snów narratora, jest mu dość daleko. Może lepszym skojarzeniem byłby wczesny Art Spiegelman, z którym Zograf dzieli zamiłowanie do groteski i fantasmagorii? I choć Zograf komiksowym wirtuozem nie jest, bo można mu zarzucić wiele technicznych niedostatków i wytykać nieporadności, które najlepiej widać w regularnie rysowanych Pozdrowieniach, to w komiksie udało mu się świetnie sportretować wojnę jako horror. Niekończący się koszmarny sen, z którego nie można się obudzić.


Pozdrowienia z Serbii
Aleksandar Zograf
tłum.: Monika Świerkosz
06/2011
Centrala