To żadna tajemnica, że ten francuski reżyser argentyńskiego pochodzenia jest fanem Stanleya Kubricka. Kto nie jest? Plakat z 2001: Odysei Kosmicznej, przedstawiający pozaziemski płód, wisiał nad łóżkiem Alex (Monici Bellucci) w Nieodwracalnym. Oscar, bohater jego nowego filmu, ma się spotkać z kumplem w barze „The Void”. Kiedy już tam dociera i siada przy stoliku, okazuje się, że na ekranie telewizora widać właśnie efekty specjalne z finału tej samej produkcji, będącej adaptacją książki Arthura C. Clarke’a. Właściwie to Wkraczając w pustkę (Enter the Void) w całości można odebrać jako poszerzoną sekwencję „lotu” po przejściu Dave’a przez monolit. Głowa boli od wirowania. To, co amerykański reżyser wykreował przy pomocy spowolnionych zdjęć, mieszanych strug farby, kalejdoskopów i refleksów, Noému zapewniło współczesne Tokio. Miasto pełne jest jaskrawych barw i neonów odzierających noc z ciemności. Hotele miłości, strip-cluby, salony pachinko – całe to pulsujące podbrzusze Japonii fascynowało już Williama Gibsona, który na jej podstawie zbudował swoją powieściową dystopię przyszłości (Trylogia Ciągu). I we Wkraczając w pustkę metropolia nie jest tylko fajerwerkiem, nie chodzi tylko o wizualny splendor. Podobnie jak w Łowcy androidów Riddleya Scotta, zamienia się ona w sieć połączeń – mapę skojarzeń i wspomnień ilustrujących podróż bohatera. Tam Deckard biegał po deszczowych ulicach, rozwiązując zagadkę Turinga. Tu zmarły podróżuje po zaświatach na planie miasta.
Oscar jest dilerem z przypadku. Mieszka w Tokio. Ot, potrzebował pieniędzy, by sprowadzić tu swoją siostrę Lindę, której nie widział przez lata. Dziewczyna jest jego jedyną rodziną. Gdy już przybywa do wiecznie rozświetlonej metropolii, podobnie jak brat zarabia na życie, jak tylko potrafi. Striptizem. To jedynie tymczasowe zajęcie. Tak oboje twierdzą. Wkrótce wszystko zacznie się układać – myśli Oscar, idąc na spotkanie z kolegą. Niedługo później ginie.

W trakcie wędrówki duszę przyciąga blask, a tunele starają się ją wchłonąć. W wierzeniach chrześcijańskich i w religiach Dalekiego Wschodu występuje podobny topos. Pojawia się on również w relacjach ateistów, którzy przeżyli swoją śmierć (Near Death Experiences). Czterdzieści dziewięć dni trwa cykl reinkarnacyjny w buddyzmie. Dusza opuszcza ciało, dryfując w Bardo, zanim osiągnie absolutną wolność bądź odrodzi się w łonie. Ponowne narodziny to jednak upadek. Porażka poniesiona w próbie uwolnienia się od cierpień materialnego świata. Bardo Thodol, znana też jako Tybetańska Księga Zmarłych, jest modlitwą, mającą na celu bezpieczne przeprowadzenie zmarłego przez wszystkie niebezpieczeństwa „stanu pośredniego”. Jednak Oscara nikt nie prowadzi przez metafizyczną „dzicz”, przypominającą jeden z jego narkotykowych odlotów. Objawiają mu się koszmary z przeszłości (wypadek), dręczy go przecięta nić relacji z siostrą – miłości i skrywanego pożądania. W końcu, jak na mapie rozłożonej w czasie, widzi całą konstelację wydarzeń będących pokłosiem nie tylko jego śmierci, ale i nierozwiązanych problemów, które „wyhodował” za życia. Bardo Thodol, a za nią Wkraczając w pustkę, to także atlas. Intensywność świateł, jakie łudzą Oscara, odnieść można do tekstu Księgi Umarłych jak do legendy. Oślepiająca jasność pochodzi od wiedzy, z kolei mdłe, niemal o konsystencji dymu światło – to piekło. Wizualne eksplozje, kuliste formy, z których wyłaniają się promienie, to też odzwierciedlenia dwóch planów, pomiędzy którymi błąka się dusza, dosłownie przeniesione z tekstu Bardo Thodol.
Wkraczając w pustkę to też odpowiedź na to, dlaczego filmy pokroju Lady in the Lake Montgomery’ego czy Mrocznego przejścia Delmera Davesa były jednorazowymi eksperymentami, a Wellesowska wersja Jądra ciemności nigdy nie doczekała się realizacji. Noé przy użyciu kamery-w-oku-bohatera niemal natychmiast uwalnia go tak od ciała, jak i od przestrzeni i czasu. Wszystko staje się względne, zjawiskowe. Nie jesteśmy już „przykuci” do przeżywania w całości uciążliwych i nużących zadań, w jakie angażuje się postać, z którą się identyfikujemy. Noé konsekwentnie kontynuuje swój balet ujęć z żurawia, sprawiając wrażenie, że – o ile w Nieodwracalnym okrucieństwu ludzi przyglądał się jakiś obojętny Bóg – we Wkraczając w pustkę to my obserwujemy świat właśnie z perspektywy transcendentnego ducha. W połączeniu z jaskrawym światłem atakującym nas przy transowym rytmie setek uderzeń na minutę oprawa wizualna filmu jest jak solidny kopniak w oko. Docenimy go w kontekście całości, jako kontemplację życia z niemożliwego punktu widzenia. Jeśli nie, pewnie znajdą nas bileterzy, skręcających się w konwulsjach na podłodze sali kinowej, niczym po ataku hordy Pokemonów. Przecież ta podróż równie dobrze mogłaby się okazać bad tripem po zażyciu mocnego narkotyku. Opowiada o nim Alex, kolega głównego bohatera, tak jak i o Księdze Umarłych. Działanie takiej substancji sprawia, że nie sposób odróżnić rzeczywistości od iluzji. Jak ma poradzić sobie widz, który obcuje tylko i wyłącznie z iluzją?
Bardo Thodol to przewodnik ku „absolutnej wolności na drodze słuchania”. Lama bądź inny asystent „podróży” zmarłego winien recytować wersy księgi, pozwalając ciału astralnemu dostrzec pułapki i schronienia. Noé przeprowadza Oscara (a nas wraz z nim) przez pustkę, mówiąc niewiele. Głównie pokazując. Człowiek „zagubiony w nocy” poddaje się napotkanym atrakcjom, jak turysta zagubiony w Tokio. Przez 160 minut jego i nasza rzeczywistość to krajobraz ze świateł, odbić przeszłości i mglistych łun.
Czy potraktujemy film jako narkotyczny trip, czy artystyczną wizję Saṃsāry (cyklu narodzin, życia, śmierci i reinkarnacji), Noé stworzył dzieło na miarę technologii naszych czasów. Wizualny majstersztyk. Psychoanalityczna podróż. Ontologiczny eksperyment. Tak na trzy sposoby można docenić jego trzeci pełnometrażowy projekt. Można też inaczej. Wkraczając w pustkę, odepnij pasy. Kubrick byłby dumny.
Wkraczając w pustkę (Enter The void)
scenariusz i reżyseria: Gaspar Noe,
zdjęcia: Benoit Debie,
muzyka: Thomas Bangalter,
grają: Nathaniel Brown, Paz de la Huerta, Cyril Roy, Emily Lind, Jesse Kuhn i inni
kraje: Francja, Niemcy, Włochy,
rok: 2009,
czas trwania: 154 min,
premiera: 21 stycznia 2011 (Polska), 22 maja 2009 (Świat),
Stowarzyszenie Nowe Horyzonty/SPI