Po pierwsze dziwi fakt, że żaden z autorów nie zechciał podpisać się pod stworzonym przez siebie hasłem. Zresztą może i nie do końca dziwi – część z nich uniknęła dzięki temu niemałego wstydu. Niektórzy z twórców Słownika polskiego teatru po 1997 roku pokusili się nawet o próbę stworzenia własnych, zaskakujących definicji, dzięki czemu czytelnik styka się z takimi określeniami jak posttraumatyczny aktor teatru postdramatycznego. Sformułowanie to dotyczy aktora Krzysztofa Zarzeckiego, który, zdaniem autora hasła, dzięki swej rachitycznej budowie zmuszony jest grać postaci romantycznych kochanków. Takie informacje brzmią co najwyżej zabawnie, nijak mając się do tego, że publikacja aplikuje do miana naukowej. Dziwi również, że w słowniku istotną rolę pełnią opinie autorów – czytelnik dowiaduje się, że najciekawszym reżyserem jest Jan Klata, zaś Mikołaj Grabowski określony jest mianem najlepszego


Problemem jest to, że jedyne, co przychodzi mi na myśl podczas recenzowania Wątroby to dyskusja dotycząca braków albo nad wyraz przepracowanych haseł, a o samym słowniku rozprawiać można jako o wydarzeniu, o manifeście poglądów.
Bo w wielu sytuacjach cenniejszym zbiorem rzetelnych informacji okaże się jakikolwiek portal teatralny lub własna intuicja. Słownik ten to bardziej zbiorowa terapia, zapis dyskusji i sugestii młodych krytyków, którym brakuje czasopisma o wyraźnej linii ideologicznej, rodem z międzywojnia. Być może publikacja ta miała zachęcić do pisania własnych słowników, bo każdy z widzów ma chyba swoich ulubionych reżyserów, scenografów, aktorów, których mógłby wybrać i wskazać. Niestety, tak jak tendencyjne bywają obchody kolejnych rocznic powstania Solidarności, tak tendencyjnie i wybiórczo dobrano materiał tworzący większość haseł. 


Może niedopracowania te można zrzucić na karb przekonań młodych, bo wszak to oni piszą o teatrze (a może bardziej o sobie), jaki towarzyszy im w ostatnich latach. Słownik przywodzi na myśl jedno – w czasach, w których trudno o definiowanie, w kwestiach, jakie nie zostały jeszcze dokładnie przedyskutowane, słownik wyprodukowany został na wyrost – niby to zbiór esejów, niby notatek. Książka „na niby”, bo niby potrzebna, ale w takiej formie zupełnie nieprzydatna.



Wątroba. Słownik polskiego teatru po 1997 roku
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010
Redakcja: Roman Pawłowski oraz Joanna Derkaczew, Ewa Hevelke, Agnieszka Kubaś, Jarosław Minałto (współpraca redakcyjna).
Autorki i autorzy słownika: Anna Berestecka, Anna Hauser, Anna Herbut, Ewa Hevelke, Tomasz Kireńczuk, Justyna Konieczna, Karolina Krawczyk, Agnieszka Kubaś, Monika Kwaśniewska, Matylda Małecka, Aleksandra Matyjasz, Jarosław Minałto, Kamila Paprocka, Roman Pawłowski, Agnieszka Rataj, Paulina Skorupska, Agnieszka Sowińska, Grzegorz Stępniak, Izabela Szymańska, Magdalena Szpak, Paweł Sztarbowski, Wojciech Świdziński, Małgorzata Wilczewska, Katarzyna Zielińska.