Prawa do komiksowej adaptacji kupiło Dynamite Entertainment. Trochę mnie zdziwiło, że Gra o Tron znalazła się w rękach tak niewielkiej oficyny, a nie w Marvelu, który słynie ze znakomitych, docenianych przez krytykę i czytelników adaptacji literatury. Seria oparta na motywach sagi Martina zadebiutowała we wrześniu zeszłego roku, a pierwszy trejd ukazał się 27 marca 2012. Polski wydawca Amber, dla którego Gra o Tron stanowi comeback na rynek komiksowy, bardzo szybko, bo już w kwietniu, opublikował pierwsze u nas wydanie zbiorcze. Za Oceanem seria spotkała się z mieszanym przyjęciem wśród krytyków i gdyby nie to, że była adaptacją Martina, przeszłaby bez echa.



Scenarzysta Daniel Abraham podołał zadaniu przysposobienia pozbawionego literackich fajerwerków, ale jednak specyficznego języka prozy Martina na potrzeby opowieści obrazkowej.
W jego narracji brakuje mi jednak dramaturgii i odpowiedniej ekspozycji poszczególnych wątków i postaci. Wydaje mi się, że to właśnie w medium komiksowym najmocniej można podkreślić choćby subiektywność narracji, zarówno pod względem tekstowym, jak i wizualnym. Abraham nie pokusił się w swojej wersji Gry o Tron o zagrania możliwościami drzemiącymi w komiksie. Wybrał bezpieczne wyjście, po raz kolejny opowiadając historię znaną z kultowych książek i popularnego serialu. Szkoda, ale trudno mu się dziwić. Dla nominowanego do nagród Hugo, Nebuli i Locusa powieściopisarza jest to debiut na niwie komiksowej.

Niewiele, lub zgoła nic dobrego, nie da się powiedzieć o oprawie graficznej, bo Tommy Patterson nie zasługuje nawet na miano solidnego wyrobnika. Jego prace dla mniejszych wydawnictw, takich jak Boom!, Dynamite czy Zenescope (dla których rysuje spin-offy do niesławnych kryptopornoli z serii Grimm Fairy Tales), jakoś nie pozwoliły mu się przebić do pierwszej ligi i trudno się dziwić. Niedopracowana, zdradzająca mangowe wpływy kreska nie jest ani miła dla oka, ani oryginalna, ani jakakolwiek inna. Razi kulejącą kompozycją, anatomicznymi babolami i całym zestawem tanich chwytów pozwalających na podołanie morderczemu tempu wydawniczemu w Stanach.



Choć Abraham i Patterson chcą być bardziej niż scenarzyści i producenci wersji HBO wierni pierwowzorowi, w komiksowej Grze o Tron wyłazi na wierzch cała konwencjonalność i schemat sztafażu opowieści fantasy. Obnażone zostają wszystkie słabości, wszystkie niedostatki, które tak skutecznie maskował sam Martin, a potem (przynajmniej do pewnego momentu) twórcy serialu. Co więcej – wersja komiksowa nie oferuje nic w zamian. Ani rozegranej w ciekawy sposób fabuły, ani zapierających dech w piersi efektów wizualnych, ani nic, co by w jakikolwiek usprawiedliwiało sięgnięcie po serię.

Gra o tron 1 (powieść graficzna)
Scenariusz: Daniel Abraham, George R. R. Martin
Rysunek: Tommy Patterson
Amber, 2012

Przeczytaj także:

Piotr Tarczyński o małoekranowej wersji Gry o tron