Trochę trudno mi powiedzieć coś obiektywnego o tym tomie, bo odrzuca mnie od wszystkiego, co nie jest fabułą. Najważniejszą sprawą jest forma (tu formy krótkie i zwięzłe, zamierzona lakoniczność), która determinuje odbiór tego zbioru. Aforyzmów nie czyta się bowiem jak powieści, jednym ciągiem, sięga się po nie od czasu do czasu, w przelocie i z doskoku, smakuje w niewielkich porcjach, by potem odłożyć do następnego, krótkiego spotkania. Prawdopodobnie dlatego, że celność spostrzeżeń jest zbyt wielka, do tego podana wprost, w większych jednorazowych dawkach, jest nie do zniesienia.
Tak też jest z aforyzmami Andrzeja Coryella zebranymi w tomie Gronostaj ubrany w króla. Te jednozdaniowe utworki są niezwykle zgrabne; bywają dowcipne (Po nadwornych poetach zostanie dwór), smutne (Twarz umiera codziennie, maska tylko raz), traktujące o sprawach intymnych i mniej intymnych, o sprawach mniej lub bardziej ogólnych. Króciutkie utwory Coryella cechują się niezwykle szeroką gamą tematyczną, a każdy z nich może poszczycić się podwójnym dnem. Bazują na koncepcie, zachęcają do gry językowej, intelektualnej rozgrywki. Tym cenniejsza ta zabawa, gdy pozwala dobrać się do orzeszka właściwego sensu.



Andrzej Coryell
Gronostaj ubrany w króla. Aforyzmy i mała proza
Wydawnictwo: Jeden Świat
Warszawa 2007