Przystępny bałagan (Shofar, Shofar)
26.11.2008
Zimny początek września. Skwer przy namiocie Ohel, Festiwal Mizrach, Mitch&Mitch grają Zorna, Pink Freud – żydowskie pieśni socjalistyczne i coś nieznanego na koniec.
Zimny początek września. Skwer przy namiocie Ohel, Festiwal Mizrach, Mitch&Mitch grają Zorna, Pink Freud – żydowskie pieśni socjalistyczne i coś nieznanego na koniec.
Gdyby nie tamten koncert, Shofar pewnie by mi umknął, mimo marki wytwórni i nazwisk twórców. Trzaska (saksofony i klarnet basowy) – wiadomo: Miłość i Łoskot, w kraju i zagranicą (North Quartet!). Moretti (perkusja) – bardziej wiadomo, bo bardziej w kraju – Starzy Singers, Baaba, Mitch&Mitch. Twórca projektu – znany najmniej Raphael Rogiński (gitara).
Sześć kompozycji to interpretacje utworów ze zbioru Mosze Bieregowskiego (1892–1961), muzykologa badającego folklor ukraińskich, polskich i mołdawskich Żydów – od pieśni ludowych, przez muzykę instrumentalną (klezmerską), chasydzkie pieśni bez słów – niguny, po liturgiczne taneczne frejlaksy. Dwa pozostałe utwory to tradycyjne hymny liturgii judaistycznej: Adon Olam (Pan Świata) i Lecha dodi (Przyjdź, mój ukochany).
O koncepcji płyty sporo mówi utwór otwierający. Trzy minuty bałaganu improwizacyjnego, w czwartej saksofon wyciąga coraz wyraźniejszy motyw, perkusja uspokaja się, linię melodyczną podłapuje gitara. Motyw wraca mocniej i równiej, rytmiczniej, czyściej. Ze współczesnego freejazzowego brzmienia muzycy wysnuwają tradycyjny temat, negując porządek.
Dęte dominują, melancholijnie lub w tanecznym transie, ale gitara (Marc Ribot pobrzmiewa) tuż obok w łkaniu i szale, czasem w ostatnich taktach sama. Perkusja skromnie, ale skutecznie wzmaga potrzebę uniesienia rąk i przytupnięcia w rytm chasydzkich pieśni bez słów. Brawa za pokazanie tej muzyki przystępnie, ale nie po klezmersku.
Shofar
Shofar
Kilogram records,2007
« powrót