Coś pięknego (A Place to Bury Strangers, A Place to Bury Strangers)
26.11.2008
Na ten album czekałem niemal dwa lata. Zapowiadały go doskonałe nagrania demo, które w postaci plików mp3 od dłuższego czasu krążyły w internecie. W końcu jest - debiutancki krążek A Place to Bury Strangers.
Na ten album czekałem niemal dwa lata. Zapowiadały go doskonałe nagrania demo, które w postaci plików mp3 od dłuższego czasu krążyły w internecie. W końcu jest - debiutancki krążek A Place to Bury Strangers.
Zespół podjął się trudu rewitalizacji brzmienia Joy Division. Zadanie zostało zrealizowane naprawdę błyskotliwie. Każdy możliwy dźwięk został kilkukrotnie przepuszczony przez przetworniki, podbity poza skalę i znów przetworzony. Rezultatem jest niezwykle przestrzenny i melodyjny hałas. Coś pięknego!
Muzycy dość umiejętnie dozują destrukcję. Missing You i To Fix the Gash in Your Head to absolutne hity - z galopującą perkusją i świdrującymi riffami. Dwie chwile pozornego wytchnienia przy The Falling Sun i Another Step Away poprzedzają, wyraźnie inspirowany My Bloody Valentine, soczysty Breathe, za którym podążają kolejne przeboje, czyli przede wszystkim I Know Ill See You i My Weakness. Płytę można spokojnie zapętlić i nawet po dwudziestu przesłuchaniach nie mieć dość.
Album zapada głęboko w pamięć i naprawdę ciężko wskazać jego słabe strony. Największym minusem jest chyba fakt, że nowego materiału jest jak na lekarstwo - poza Breathe wszystko zostało już wcześniej udostępnione. Teraz dostajemy po prostu wersję CD. Tylko tyle i aż tyle. Album z pewnością zainteresuje, może nawet zachwyci, fanów twórczości Iana Curtisa. Gorąco polecam!
A Place to Bury Strangers
A Place to Bury Strangers
Killer Pimp 2007
« powrót