Najtrudniej pisze się o książkach, których prostota jednocześnie zadziwia i porusza. A w tym przypadku porusza w dwójnasób, gdyż jest to autobiografia pisana w rytm zegara odmierzającego ostatnie miesiące, dni, godziny życia.


Czarnobylskie truskawki to wspomnienia Vesny Goldsworthy, Jugosłowianki mieszkającej i wykładającej swą rodzimą literaturę w Londynie. Wspomnienia dedykowane dwuletniemu synowi, o którego tożsamość (wielo)kulturową trzeba zadbać przed własną śmiercią. Z tej konieczności powstaje autobiografia świadomej swych korzeni Europejki, wyzbyta ckliwego sentymentalizmu czy przeintelektualizowanej diagnozy sytuacji politycznej panującej tu czy ówdzie. Jej narracja pozostaje świadectwem ciągłego przekraczania granic, zarysowuje subtelne różnice między życiem po jednej i drugiej stronie żelaznej kurtyny. Książka Goldsworthy to nieustanna konfrontacja z medium pamięci – niosąca autorce poznawczą radość oraz wewnętrzne wyciszenie – zapewne dzięki bilansowi życia, którego udaje się jej dokonać przed odejściem. To autoterapia, która uczy czytelnika wewnętrznej siły. W jej zakończeniu czytamy:
Falstarty, dyslokacje, załamania, szwy, przyjazdy i odjazdy: pogodziłam się ze wszystkim, co kiedyś uznawałam za oznaki własnej słabości pogoń za nowymi doznaniami pozwoliła mi marzyć o nowych doznaniach nawet wtedy, gdy wydawało mi się, że umieram. […] Moje życie […] nie jest naznaczone niczym szczególnym, ale kiedy próbuję je opisać, czuję ogień.




Vesna Goldsworthy
Czarnobylskie truskawki
Wydawnictwo Czarne
2007