Run, Forrest, run... (Bieguni, Tokarczuk)
21.11.2008
Tokarczuk nie jest złą pisarką, ale bywa powtarzalna. Od swojego debiutu w 1993 r. konsekwentnie podejmuje wciąż tę samą tematykę. Jej zainteresowania skupione są wokół psychoanalizy, Junga, snów i ich znaczenia, wiedzy tajemnej.
Wątki mityczne dodać do przypowieści, zmieszać z poszukiwaniem sensu świata i kilkoma Tajemnicami, wszystko okrasić szczyptą wzniosłości. Przepis na książkę w stylu Tokarczuk.
Tokarczuk nie jest złą pisarką, ale bywa powtarzalna. Od swojego debiutu w 1993 r. konsekwentnie podejmuje wciąż tę samą tematykę. Jej zainteresowania skupione są wokół psychoanalizy, Junga, snów i ich znaczenia, wiedzy tajemnej – okultyzmu, spirytyzmu, wizjonerstwa.
Podobnie jak w Domu dziennym, domu nocnym, czy Prawieku, tak i w najnowszej powieści pisarka poszatkowała utwór na szereg luźnych fragmentów, powiązanych ze sobą motywem wędrówki. Mamy tu do czynienia z opowieściami podróżniczymi, thrillerem, historiami przygodowymi, mapami, powiastkami psychologicznymi, fragmentarycznie napisanymi niezłym językiem, ale po odłożeniu książki na półkę pojawia się pytanie – po co to wszystko? Zastosowana forma sylwiczna sprawia wrażenie postmodernistycznej kakofonii obrazów, spod których wyziera bardzo prosta filozofia – należy ciągle być w ruchu, bo bezruch jest zły. O ile opisane historie mogą poruszać, o tyle naiwność stylu i pretensjonalność języka sprawiają, że Bieguni męczą. Utwór jest napisany sztucznie, językiem nie przystającym do rzeczywistości, który nie przekonuje. To wrażenie jednak zanika, gdy pisarka zaczyna robić to, co potrafi najlepiej – mitologizować. Wtedy zarówno opowiadane historie, jak i styl zmieniają się diametralnie – stają się subtelne, ale wyraziste, delikatne, ale uderzające swą mocą. Niestety, to tylko fragmenty.
Bieguni to sekta religijna założona w środowisku bezpopowców w końcu XVIII w., odznaczająca się skrajną, wręcz anarchiczną negacją świata, który podległy jest władzy Antychrysta. Na jego usługach pozostają wszystkie instytucje, duchowne i świeckie. Otwarta walka z Antychrystem jest niemożliwa, toteż należy przed nim uciekać i ukrywać się.
W najnowszej powieści Tokarczuk poszukuje współczesnych uciekinierów, jednak spłyca charakter tego ruchu religijnego. Teoretycznie odwołuje się do jego kontekstów, w praktyce wybiera jeden wątek – wędrówkę, ale pojmowaną nie jako ucieczka przed złem, tylko jako sposób na życie. Dla pisarki stagnacja, zakorzenienie, udomowienie są niebezpieczne, ponieważ dają wewnętrzny spokój i stabilizację, co prowadzi do gnuśności. Wędrówki bohaterów są ucieczką przed wewnętrznymi lękami, są poszukiwaniem wiedzy lub odwrotem od prawdy. Biegunem jest każdy, choćby dlatego, że życie każdego z nas jest nieustającą podróżą w stronę śmierci. Tyle, że taki przekaz wydaje się zbyt banalny, dlatego czytelnik nie ustaje w swoich poszukiwaniach, wciąż usiłując znaleźć coś więcej. Szkoda, że bez rezultatów.
Na obwolucie książki widnieją słowa autorki: Ta książka stara się być lojalna wobec kakofonii i dysonansu naszego doświadczania świata, wobec niemożliwości jego ujednolicenia, wobec jego chaosu, rozpadania się i ponownego tworzenia nowych konfiguracji. No właśnie, stara się …
Olga Tokarczuk
Bieguni
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2006
« powrót