O królu Izraela, co z mądrości słynął (Zagubiona gwiazda)
21.11.2008
Niestety nowy film Gianni Amelio Zagubiona gwiazda to wpadka. Jedynie momentami widać w nim rękę fachowca. Włoch śladami swego mistrza Bertolucciego chciał przeżyć filmową przygodę na Dalekim Wschodzie. Z pustego i Salomon nie naleje, a w scenariuszu filmu pustka intelektualna i pełno banałów.
Włoski inżynier Vincenzo odkrywa, że jego firma sprzedała do Chin wadliwy piec do przetopu metalu. Inżynier jest uczciwy, więc wyrusza do Chin, by osobiście dokonać naprawy. Na miejscu spotyka młodą tłumaczkę, z którą zetknął się już we Włoszech i razem postanawiają odszukać fabrykę, do której trafiła zepsuta maszyna. Między dwojgiem głównych bohaterów, jak to zwykle bywa, rodzi się uczucie.
Historia słabo umotywowana i mało wiarygodna, finał przewidywalny. Emocje wyprane przez automat, którym posługiwał się na planie operator. Tylko momentami industrialny pejzaż sfilmowany jest na miarę Czerwonej pustyni Antonioniego. Jest też moment zupełnie odrealniony, impresja reżyserska, gdy Vincenzo i synek tłumaczki trafiają do miejsca, gdzie suszą się długie zwoje makaronu. Wtedy rodzi się wielkie kino. Trochę mało jak na półtoragodzinny film. Sergio Castelitto jakoś nie przekonuje. Jest w nim coś z Dustina Hoffmana i Daniela Auteuila, ale wydaje się być nie na miejscu. Lepsze wrażenie robi debiutująca na wielkim ekranie Ling Tai.
Jest w Zagubionej gwieździe znamienna scena. Bohaterowie płyną promem po rzece Jangcy. Liu opowiada Vincezno o budowie Tamy Trzech Przełomów, na skutek której okolica zostanie zalana, a ludzie przesiedleni. Od razu przypomina się znakomita Martwa natura Jia Zhang-Ke. Chinśki Salomon kina stworzył arcydzieło, Amelio kolejny film.
Zagubiona gwiazda
(Stella che non ce, La)
Francja, Singapur, Szwajcaria, Włochy 2006
Reż. Gianni Amelio
Monolith Video