Książe Mahesh i Tajemnica Kultowego Kina (Athadu)
21.11.2008
Południowoindyjski, tollywoodzki Atahdu w reżyserii Trivikrama Srinivasa to pozycja obowiązkowa dla filmowych eksperymentatorów i fanów dzieł kultowych. Dla pozostałych widzów ten indyjski hit może okazać się zupełnie niestrawny.
Pełne przemocy filmy tollywoodzkie stoją w opozycji do o wiele grzeczniejszych, nastawionych na odbiór emocjonalny produkcji z Bollywood. Rozczaruje się jednak ten, kto myśli, że główny bohater pomiędzy odcinaniem kończynek złoczyńcom nie znajdzie minutki, by zatańczyć i zaśpiewać.
Książę Mahesh, bo tak w południowych Indiach mówi się o odtwórcy głównej roli, Maheshu Babu, to trzydziestokilkuletni aktor o niewinnej twarzy osiemnastolatka i talentach tanecznych. W Athadu wciela się on w postać Nandu, płatnego mordercy wciągniętego w zawiłe rozgrywki polityczne. Po niewypełnionym zleceniu ucieka na wieś, gdzie podszywa się pod zaginionego członka szanowanego, acz podupadającego rodu. W ciągu kilku dni zjednuje sobie serca „swojej” rodziny i przyjaciół z dzieciństwa, a sam zakochuje się w pięknej, buńczucznej Puri. Po piętach depcze mu jednak policja.
Schematyczny wątek miłosny nuży, podobnie jak intryga polityczna. Najciekawsze są jednak sceny walk – dynamicznie zmontowane i wysmakowane plastycznie, odrobinę oldschoolowe, pełne udawanych ciosów i hektolitrów krwi. Małym arcydziełem jest prawie dziesięciominutowa scena w kościele, gdzie dobro (płatny morderca) zmierzyć się musi ze złem. Plotki głoszą, że scena ta powstawała blisko miesiąc, a do jej nakręcenia użyto 120 kamer. Plotki nie donoszą niestety, ile gołębi zostało „zużytych” podczas tego miesiąca. Podejrzewam, że przynajmniej ze sto.
Athadu
Indie 2005
Reż. Trivikram Srinivas
Blink