Ona, on i odkurzacz (Once)
21.11.2008
Nie tak dawno temu, w mieście Wilde’a i Guinnessa spotkali się sprzedająca kwiaty emigrantka z Czech i muzyk naprawiający sprzęt AGD. Dziwnym zrządzeniem losu dziewczynie właśnie zepsuł się odkurzacz…
Love story Johna Carneya zaczęła się elektryzująco dowcipnie. A co było dalej? Tego zdradzić nie mogę. Nie mogę też zagwarantować, że Once nie wzbudza pewnych zastrzeżeń. Mogę jedynie zapewnić, że film ma trzy zalety.
Po pierwsze, nie można mu odmówić uroku. Jest jednym z tych czarujących obrazów, które od pierwszych scen kradną serca widzów i zyskują fanów na całym świecie. Potwierdza to choćby nagroda publiczności na zeszłorocznym Festiwalu Sundance. Historia miłosna Carneya bywa porównywana do znanego i lubianego Przed wschodem słońca (1995) Richarda Linklatera. Once jest kameralną opowieścią o spotkaniu dwojga ludzi z wielkomiejską scenerią w tle. Nad nieskomplikowaną fabułą dominują dialogi. Jednak u Carneya rozmawia się zgoła inaczej – Once to film muzyczny, a bohaterowie komunikują się poprzez piosenki.
Po drugie, film Carneya ma wyjątkowy styl, po części będący wynikiem interesującego połączenia konwencji filmowych. To mariaż filmu muzycznego, mającego za sobą tradycję wystawnych hollywoodzkich produkcji, i chwytów rodem z kina paradokumentalnego. W efekcie scenom muzycznym towarzyszą surowe, nieoszlifowane zdjęcia, kamera z ręki, improwizowane dialogi. Obraz Carneya należy do niezwykle rzadkiego gatunku niskobudżetowych filmów muzycznych.
Po trzecie, paradokumentalne chwyty Carneya naprawdę działają. Jest to szczególnie widoczne w licznych scenach rozgrywających się na ulicach Dublina, gdzie poznają się młodziutka emigrantka (Marketa Irglova) i niespełniony muzyk (w tej roli Glen Hansard z zespołu The Frames). Carney portretuje życie irlandzkich ulic i z wyczuciem oddaje doświadczenie miasta.
Mimo zalet, Once udowadnia, że dążenie do autentycznego przedstawienia rzeczywistości może być niebezpieczne. Rzeczywistość nie zawsze jest fotogeniczna, często jest szara i nieciekawa – co niestety doskonale widać w tym nierównym filmie. Wiele scen z pewnością na długo pozostanie w pamięci widzów, jednak całość bywa nużąca. Once sprawia wrażenie pękniętego na dwie części – podczas gdy pierwsza z nich przyzwyczaja widza do konwencji realistycznej, rozwój akcji w części drugiej nie jest wiarygodny. Nagły zwrot w kierunku bajkowości sprawia, że filmowi można zarzucić niespójność. Once zaczyna się elektryzująco, ale później uchodzi z niego powietrze – niczym z zepsutego odkurzacza.
Once
reżyseria: John Carney
scenariusz: John Carney
obsada: Glen Hansard, Marketa Irglova
Irlandia
rok produkcji: 2007
premiera: 28.03.2008
Gutek Film